W tym sezonie Aaron każe
Dużo być w telewizorze
MTV stosuje terror
Kapitalne jest
Przedział wieku nieistotny
Więc się bierzmy do roboty
Narkotyków całe morze
Mamy plan na duży nakład papaparapa
Miłość
Al Capone superalbum
Moim bogiem doktor Martens
Cobain Kurt mam na kompakcie
Kapitalny był on
Przedział wieku nieistotny
Więc się bierzmy do roboty
Narkotyków całe morze
Mamy plan na duży nakład
Miłość? Spoko
Przedział wieku nieistotny
Więc się bierzmy do roboty
Narkotyków całe morze
Mamy plan na duży nakład papaparapa
Miłość
[zamknij
okno]
Miłość jak towar, czy chcesz
popróbować go
Paraliżuje mózg, weź go do ust
Miłość jak chemia, totalitarna ściema
Załatwia cię cukierkiem zapomnienia
Miłość to książki, pozy i niewydane wiersze
Iluzje w listopadzie, polski deszcz
Miłość jak towar, to samo od nowa
Paraliżuje mózg, weź go do ust
Uuuuuu Uuuuuu
Kłujesz jak żądło, jak żądło, jak żądło
Uuuuuu Uuuuuu
Jesteś jak żądło, jak żądło, jak żądło
Miłość to wirus, nieokiełznany puls
Zniewala czas i oszukuje ból
Dlatego musimy uciec stąd
Musimy uciec stąd
Musimy uciec stąd
Musimy uciec stąd
Uuuuuu Uuuuuu
Kłujesz jak żądło, jak żądło, jak żądło
Uuuuuu Uuuuuu
Jesteś jak żądło, jak żądło, jak żądło
[zamknij
okno]
Dziewczyny
Kochają swoje ciało
Świadomość
ta często nie daje zasnąć im
Dziewczyny
Jak płaczą, to udają
Dziewczyny...
Dziewczyny
Już od zawsze chcą się bawić
Po nocy nad ranem
Pudrują noski swe
Dziewczyny
Nie lubią spać samotnie
Dziewczyny...
Dziewczyny mówią o mnie źle
Podobno niedobrze traktuję je
Lecz prawda leży gdzieś pośrodku
Lecz prawda leży gdzieś pośrodku
Dziewczyny
Tak bardzo lubią zwierzać się
Dziewczynom
Przyjaciółkom w październikowe dni
Dziewczyny farbują swoje włosy
Dziewczyny...
Dziewczyny mówią o mnie źle
Podobno niedobrze traktuję je
Lecz prawda leży gdzieś pośrodku
Lecz prawda leży gdzieś pośrodku
[zamknij
okno]
Owinięta w ręcznik leżysz na
dywanie
Malujesz usta, płaczesz, leżysz cała w szkle
Dziewczynki prawie nigdy nie mówią o tym mamie
Że przyjemnością ból tak często staje się
I właśnie teraz masz ochotę na klapsa
Już teraz wiem, że masz ochotę na klapsa
I właśnie teraz masz ochotę na klapsa
Już teraz wiem, że masz ochotę na...
Jesteś megazimna, gdy prosisz mnie o przemoc
Martwa na niby, toniesz cała w szkle
Rozbite lustro nie wyświetli tego
Prosisz o jeszcze, lubisz czuć ten smak
I właśnie teraz masz ochotę na klapsa
Już teraz wiem, że masz ochotę na klapsa
I właśnie teraz masz ochotę na klapsa
Już teraz wiem, że masz ochotę na...
[zamknij
okno]
Więc odleć ze mną wyżej
Powiedz ile w tobie gwiazd
Zaciśnij mocno pięść
Bo ucieka nam czas
Już teraz wiesz, że życie to gaz
Jak trudno olać je
Wie każdy z nas
Życie jak trujący gaz
A miłość jest jak tlen
Po dniu jest noc
A po nocy bywa dzień
Szalona rzecz truskawka
Sam coś o tym wiem
Więc odleć wyżej
Po nocy jest dzień
Jest jeszcze nienawiść
Niektórzy mówią, że
To wszystko sprawka diabła
A ja myślę, że nie
Bo nienawiść nosi w sobie każdy z nas
Taki jest klimat i taki jest czas
Więc odleć ze mną wyżej
Powiedz ile w tobie z gwiazd
Zaciśnij mocno pięść
Bo ucieka nam czas
Już teraz wiesz, że życie to gaz
Powiedzmy sobie to jeszcze raz
[zamknij
okno]
Dziwnym
nie jest
[zamknij
okno]
Jest tyle nowych fajnych rzeczy
Tyle nowych fajnych spraw
Jest tyle nowych fajnych zdarzeń
Jest tyle spraw...
Dziwnym nie jest, że w nowikach
całą kasę mam w podkowie
Dziwnym nie jest, że Morfinę
- trzecią płytę - bardzo lubię
Dziwnym nie jest, że w Łazienkach
ktoś pociągnął nagle fajkę
Dziwnym nie jest...
Dziwnym nie jest, że komuna
znowu mocno leci w człona
Dziwnym nie jest, że Magilla
pękniętego miał
Dziwnym nie jest, że przyjaciel
bardzo lubi mieszać w glinie
Dziwnym nie jest...
Dziwnym nie jest, że w Śródmieściu
dziś wieczorem nie jest łatwo
bo najwieksze przełożenie
zawsze w mieście miał Sinatra
Dziwnym nie jest, że Quentina
filmy kąsasz
Dziwnym nie jest, że John Lennon
miewał rollce'a
Dziwnym nie jest, że kupuję często
kolorowe świersze
a największym kwaśny olo
zawsze był i będzie leszczem
Dziwnym nie jest, że to Bodzik
najlepszego robi grilla
Dziwnym nie jest, że Edyta
dobra jest od tyłu
Jest tyle nowych fajnych rzeczy
Tyle nowych fajnych spraw
Jest tyle nowych fajnych zdarzeń
Jest tyle spraw...
[zamknij
okno]
Pośród nas są terroryści
Różnej maści i kolorów
Ci z ambony, ci wiecowi
Krążą jak insekty
Bardzo chcą przekonać ciebie
O słuszności swojej ściemy
Postaw krzyżyk, kup ten produkt
Zacznij praktykować
Mental terror
obecny w polityce, w prasie
W życiu obecny jest też
Chcę mieć władzę
Chcę mieć władzę
Już nagłówki wszystkich gazet
Podszeptują, dordzają
Telewizor kokoetuje
Delikatną presją
Na nic tutaj twoje zdanie
Gdzieś zgubiłeś je po drodze
Terroryści różnej maści
Krążą jak insekty
Mental terror
obecny w seksie i biznesie
W życiu obecny jest też
Chcę mieć władzę
Chcę mieć władzę
[zamknij
okno]
No
passaran, 19.11.95
[zamknij
okno]
Podobno dzisiaj już nikt nie
słucha tekstów
Słowa piosenki nie istotne są
Ja jednak ciągle tutaj żyję tutaj mieszkam
i w tym momencie chciałbym ci powiedzieć coś
Niby chodzimy po tych samych ulicach
A każde z nas inaczej widzi rzecz
Dałaś się zwieść lukrowym obietnicom
Więc nie dzwoń do mnie więcej, bardzo boli mnie
Tak wiele się zmieniło przez ostatnich parę lat
Nie wiem czy biały czy czerwony kolor nasza flaga ma
Ściemnieniem pachnie wszystko, nędza kłuje w oczy
Uczciwi klepią biedę, nie bądź głupi, zacznij kraść
Więc chyba mamy mamy o czym śpiewać
Przyszłość jest twoja, słyszałem już ten kit
Bez wazeliny kwachu wciska się od tyłu
Trzymam pośladki mocno aby nie wlazł mi
Wystarczy spojrzeć jak panoszy się chamówa
Zero honoru, klasy zero zasad brak
Ciekawe co by robił tutaj Al Pacino?
Ciekawy jestem jak zachowałby się Al?
Podobno dzisiaj już nikt nie słucha tekstów
Słowa piosenki nieistotne są
Ja jednak ciągle tutaj żyję tutaj mieszkam
i w tym momencie chciałbym ci powiedzieć coś
Więc chyba mamy mamy o czym śpiewać
Przyszłość jest twoja, słyszałem już ten kit
Bez wazeliny acid wciska się od tyłu
Trzymam pośladki mocno aby nie wlazł mi
[zamknij
okno]
My
name is Łukasz
[zamknij
okno]
My name is Łukasz and I play
piano
Home in Luisiana
Wherever you go in Lousiana
Come and hear my piano
And whoever you are whatever you do
Come to Louisiana
And whoever you are whatever you do
Come and hear my piano
[zamknij
okno]
Jak dwie samotne satelity
Błąkamy się w przestrzeni
Choć żadne z nas nie ostudziło
Pulsu z serca
Zimne jak wszechświat
Spojrzenia głęboko ranią
Tutaj już nie ma nie ma
Dla nas miejsca
Mój cały świat się wali
Twój świat od dawna leży w gruzach
Więc nie ma o czym mówić
Już nie ma wątpliwości
Rozwalmy ścianę
Przed nami kosmos
Ja i ty po jednej stronie
Przed nami kosmos
Przed nami...
Jak dwie samotne gwiazdy
Płyniemy w próżni
Wszystkie złe myśli
Zostawiłem na dole
Bardzo daleko
Od oddechów ludzi
To chyba nasz nasz
Najlepszy moment
Mój cały świat się wali
Twój świat od dawna leży w gruzach
Więc nie ma o czym mówić
Już nie ma wątpliwości
Rozwalmy ścianę
Przed nami kosmos
Ja i ty po jednej stronie
Przed nami kosmos
Przed nami...
[zamknij
okno]
Nic nie jest pewne
poza tym
że obudziłem się
Gazeta - co przynosi dzień
jak co dzień infekuje mnie
Chciałbym Cię spotkać
Choćby tu
w autobusie, byle gdzie
Chciałbym Cię poznać
to wiem, to wiem, to wiem
Na na na na - ja to wiem
Chciałbym spędzić z Tobą dzień
Nic nie jest pewne
poza tym
Telefon atakuje mnie
Być może teraz właśnie ty
To wszystko szybko kończy się
Chciałbym Cię spotkać
Choćby tu
w autobusie, byle gdzie
Chciałbym Cię poznać
to wiem, to wiem, to wiem
Na na na na - ja to wiem
Chciałbym spędzić z Tobą dzień
[zamknij
okno]
To nie ja - to chyba Peter Gray
On olewa wszystko - Peter Gray
Kto nie lubi wstawać - Peter Gray
Lubi też upadać - Peter Gray
Peter Gray
On nie robi nic - Peter Gray
On nie słucha blur - Peter Gray
Kto nie lubi wstawać - Peter Gray
Lubi też upadać - Peter Gray
Peter Gray
[zamknij
okno]
Mamonabomba uderza w serce
miasta
Ta wyuzdana zdzira chyba chce mnie zjeść
Jest bardzo bardzo duszno i bardzo bardzo ciasno
Na telebimie widzę chyba swoją śmierć
Mamonabomba putana posiadania
Totalny supertowar drenuje mi mózg
Płynie strumieniem na dół złotym błotem lawa
Płynie z rąk Boga na dół złoty gnój
UUUUU Super
Mamonabomba jest dragiem japiszonów
Zagipsowane nosy polityków chuć
Mięcho podążania zapachem omamia
Snajperów wynajętych kule ćpunów głód
Mamonabomba pazerna jak pijawa
Ta wyuzdana zdzira chyba chce mnie zjeść
Mamonabomba Mamonabomba
Na telebimie widzę chyba swoją śmierć
UUUUU Super
[zamknij
okno]
Policja goni mnie
Dziewczyny gonią mnie
Olej olej olej to
Olej olej olej
[zamknij
okno]
Polskie ulice z blokowiska
Osaczyły mnie nocą w pewnym mieście
Nocą w pewnym mieście
Nie mogę znaleźć drogi
Słyszę czyjeś kroki
I boję, boję się
Boję, boję się
Tak mało świateł i daleko do domu
Kochanie nie wiem czy obejrzę twoją twarz
Dziewczyna się przygląda zamiast mi pomóc
To jest, to jest, to jest
To jest ten kraj popatrz, popatrz, popatrz sam
Dobrze go znam, kochanie dobrze go znam
Nietolerancji i znieczulenia raj
To jest ten kraj, to jest ten kraj
Nie ważne jest gdzie mieszkasz
W Łodzi, czy w Trójmieście, we Wrocławiu, czy w Krakowie
Na południu czy na wschodzie
Nieważne jest jak żyjesz, często jest ci źle
I niefajnie czujesz się
Niefajnie czujesz się
Ten ciężki ranek i to ciężkie powietrze
Które przecież kochasz i którego nie chcesz
Tu zimne słońce jest wymieszane z deszczem
To jest, to jest, to jest
To jest ten kraj popatrz, popatrz, popatrz sam
Dobrze go znam, kochanie dobrze go znam
Nietolerancji i znieczulenia raj
To jest ten kraj, to jest ten kraj
To jest ten kraj popatrz, popatrz, popatrz sam
Dobrze go znam, kochanie dobrze go znam
Nietolerancji i zapomnienia raj
To jest ten kraj, to jest ten kraj
[zamknij
okno]
She
loves Dostoyevsky
[zamknij
okno]
Wypala fajkę za fajką po
zajęciach, kawa i dym
Okularnica historię swoją opowiada mi
W jej oczach mokry płomień mówi mi że
Dziś jeszcze zrobi to z kimś, nie jest ważne gdzie
A potem mówi: Dostojewski
Raskolnikow, rewolucja
gilotyna, szafoty krwi
Szalone sny
Czasami myślę o samobójstwie
Tak bardzo chciałbym
Studiować psycho-, psycho- logię, albo film
Wyjedźmy gdzieś daleko stąd
A może jednak nie
Nic z tego chyba nie zrozumiesz dzisiaj
Atakuje mnie
A potem mówi: Dostojewski
Raskolnikow, rewolucja
gilotyna, szafoty krwi
Szalone sny
Wylądowała w szpitalu
A ja dalej słuchałem jej
Chciała powalczyć ze swoim życiem
Myślała - będzie lżej
Zabrała mnie na swoją plażę
Ze swoim psem
Okularnica - tak niewiele o niej wiem
A potem mówi: Dostojewski
Raskolnikow, rewolucja
gilotyna, szafoty krwi
Szalone sny
Szalone sny
Szalone sny
[zamknij
okno]