Reporter
n a s z e    s e r w i s y
@ WebReporter
@ Reporter
@ BizReporter
@ FotoReporter
@ Gry
@ Junior
@ Forum dyskusyjne
@ Ogłoszenia
r e k l a m a
j e d n y m   k l i k i e m
- szukaj w Internecie
- odwiedź e-kafejki
- załóż darmowy e-mail
- załóż darmowe WWW
- wymień bannery
- pobierz programy
- zobacz WebNewsy
- wyślij e-kartki


<<< poprzedni artykuł spis treści następny artykuł >>>
-= REPORTAŻE =-
Reporter nr 11 - 2000.11.25 Tomasz "Franckey" Frontczak, www

Wochenend Ticket

pociag
Większość osób pragnie na wakacje się gdzieś wybrać. Często marzą się nam zagraniczne eskapady, które oprócz tego, że dostarczają mnóstwo wrażeń i niepowtarzalnych wspomnień, mają podstawową wadę - wymagają sporych nakładów finansowych. Brak 'mamony' powoduje u wielu frustrację i rezygnacje z ambitnych podbojów zagranicznych. Jak się jednak okazuje, istnieje wiele sposobów na to, żeby zaoszczędzić i tym samym zobaczyć kawałek świata. Jednym z nich chciałbym się z wami podzielić.

Nie trzeba opuszczać naszego kontynentu, aby doznać wrażeń podróżniczych. Stosunkowo niedaleko są miejsca bardzo ciekawe. Mam tu na myśli kraje graniczące bezpośrednio z Niemcami i same Niemcy. No tak, ale żeby do nich dotrzeć, trzeba jakoś te Niemcy przejechać lub w ich obrębie się poruszać.

Od dwóch lat jestem zwolennikiem podróżowania przez Niemcy "na wochenende", co pozwoliło mi przebrnąć przez ten duży kraj, w dowolnym kierunku, w krótkim czasie. W skrajnym przypadku taka podróż może kosztować mniej niż 3 marki!

Niemieccy spece od marketingu w kolejach Deutsche Bahn wymyślili coś niezmiernie mądrego. Jest to wymieniony w tytule bilet weekendowy (Wochenend Ticket). Kupuje się go na cały dzień weekendu + 3 godziny nocne, np. od początku soboty, czyli 0.00 do 3.00 w niedzielę (bilet niedzielny: 0.00 w niedzielę do 3.00 w poniedziałek). Bilet kosztuje tylko 35 DM, jest na 5 (sic!) osób. Można nim jeździć bez ograniczeń pociągami regionalnymi oraz wszelkimi pojazdami komunikacji miejskiej: metro, autobus, tramwaj.

Pociągi regionalne, tzw. Regional Express, najczęściej zadziwiają swoją jakością (szczególnie dla osób przyzwyczajonych do realiów PKP). Jeżdżą średnio z prędkością 120 km/h, na odcinkach 100-250km, są klimatyzowane, posiadają wygodne fotele w drugiej klasie, eleganckie toalety. Aby przejechać przez całe Niemcy, trzeba się dość często przesiadać, np. podróż z Frankfurtu nad Odrą nad samo południe Niemiec to 8 przesiadek. Rzecz nie do pomyślenia w PKP. Natomiast Deutsche Bahn działa bezbłędnie. Na pierwszej lepszej stacji idziemy do okienka z informacją (Reise Buro), prosimy o wydruk naszej trasy (zaznaczamy, że chodzi o 'wochenende') otrzymujemy piękny rozkład z zaznaczonymi wszystkimi przesiadkami, ich godzinami, a nawet numerami peronów. I to wszystko się zgadza. Radzę jedynie sprawdzać numery peronów, które czasami mogą być inne (o czym Deutsche Bahn sumiennie informuje). Jedyna wada Regional Express jest taka, że nie kursuje w godzinach nocnych, czyli czasami trzeba się przygotować na koczowanie gdzieś w nocy (ale nie więcej niż 5 godziny).

W roku 1999 dworce w mniejszych miejscowościach były na noc zamykane, powstawał więc problem noclegu (a chcemy przecież zaoszczędzić). Tego roku spotkała mnie miła niespodziana, kiedy to o 23.00 wylądowałem w Rostocku. Dworzec był otwarty, ciepły i pilnowany przez parę policjantów, którzy po upewnieniu się, że zamierzamy z kumplem dalej podróżować, pozwolili nam rozłożyć śpiwory na ławce. Krótka, 5-godzinna drzemka, i na prom. Taka sama sytuacja powtórzyła się po powrocie z Danii we Flensburgu.

Jeżeli chodzi o rowerzystów to dla nich jest istny raj... specjalne wagony przystosowane do przewożenia jednośladów! Kolejna zaleta - jeżeli masz sakwy to nie trzeba ich zdejmować, tak jak to ma miejsce w Polsce. Bilet rowerowy kosztuje 6 marek i jest też ważny tak długo, jak 'wochenende'.

Bilet jest tani, ale można jeszcze dodatkowo zaoszczędzić. Po pierwsze, jeżeli podróżujemy w 5, to wychodzi tylko 7 marek na osobę. Ale to się rzadko zdarza, żeby zorganizować tak duża grupę. Należy więc sobie radzić inaczej. Jeżeli do stacji docelowej dotrzemy w miarę wcześnie, to możemy taki bilet po prostu komuś odsprzedać. Teoretycznie takie praktyki są nielegalne, ale właściwie nikt nie jest w stanie za to ukarać. Wystarczy wyszukać odpowiednią osobę, która stoi w kolejce po bilet lub przy automacie i taktownie zagadnąć. Mnie we Frankfurcie nad Odrą udało się sprzedać bilet za 20 marek, co jest chyba optymalną cenę, biorąc pod uwagę godzinę (około 16.30, bilet był jeszcze kilka godzin ważny). Inny sposób to zabranie kogoś, kto jedzie w naszym kierunku. Często ktoś się pyta, czy mógłby z nami jechać 'na dobranego'. My odpowiadamy: "Nie ma problemu, ale 2 marki na piwko się należy". Jeżeli w miarę dobrze znamy niemiecki i nie mamy zbyt wielu przesiadek sami możemy spróbować tej sztuki 'doczepiania', choć osobiście nie stosowałem i w gruncie rzeczy nie polecam.

Praktyka, czyli propozycje przejazdów przez Niemcy:

  • Rano w sobotę lub niedzielę pociągiem osobowym z Poznania do Frankfurtu nad Odrą (kosztuje parę złotych, to polska osobówka) i kierujemy się na północ (nad niemieckim morzem powinniśmy być nad wieczorem). Nad ranem kolejnego dnia, promem do Danii;
  • jeszcze wcześniejszym porankiem to samo i przy odrobinie szczęścia na jednym bilecie uda nam się przejechać pod zachodnią granicę Niemiec na jednym bilecie;
  • wieczorem w sobotę znaleźć się we Frankfurcie, tam kupić bilet na niedzielę, pierwszym pociągiem po 0.00 podjechać ile się da, przekoczować gdzieś godziny nocne i raniutko znowu w drogę - tym sposobem na jednym bilecie przejedziemy na samo południe (a tam czeka na nas np. Austria, za miedzą Szwajcaria);
  • rano, w sobotę do Berlina, zwiedzanie, życie noce w Berlinie i powrót do Polski w zależności do posiadanych sił rano/południe/wieczorem do Polski;

Cały czas baza wypadową jest dla mnie Frankfurt nad Odrą, gdyż później wracam do Poznania. Z Frankfurtu łatwo się dostać do stolicy Wielkopolski. Są pociągi w rozsądnej cenie. Ale jak podróżujemy tylko z plecakiem, znacznie prostszy sposób to udanie się na przejście graniczne i rozglądanie się za Polskimi rejestracjami. Miły uśmiech, ciepłe słowo i już siedzimy w środku.

Wochenend Ticket jest więc bardzo ciekawym, alternatywnym sposobem podróżowania. Trzeba się liczyć z dwiema sprawami: sporo przesiadek i konieczność takiego zaplanowania podróży, aby Niemcy przejeżdżać w weekend. Jak komuś to nie odpowiada, niech podróżuje samolotem.

Polecam stronę www.banhof.de, która jest zorganizowana niesamowicie, nawet w kwestii rozkładu PKP (sic!).

Zapraszam na moją stronę, gdzie możecie poczytać o pierwszych moich doświadczeniach związanych z Deutsche Bahn podczas wyprawy rowerowej Helvetia'99. www.franckey.z.pl

[spis treści][do góry]