Reporter
n a s z e    s e r w i s y
@ WebReporter
@ Reporter
@ BizReporter
@ FotoReporter
@ Gry
@ Junior
@ Forum dyskusyjne
@ Ogłoszenia
r e k l a m a
j e d n y m   k l i k i e m
- szukaj w Internecie
- odwiedź e-kafejki
- załóż darmowy e-mail
- załóż darmowe WWW
- wymień bannery
- pobierz programy
- zobacz WebNewsy
- wyślij e-kartki


<<< poprzedni artykuł spis treści następny artykuł >>>
-= REPORTAŻE =-
Reporter nr 11 - 2000.11.25 Karolina "Delfinka" Mańczak

Zagraniczna wycieczka za 4 złote

Plan
W tym roku, jak co roku, spędziłam moje wakacje nad morzem. I po raz drugi były to Międzyzdroje.

Swoim wyglądem rozczarowały mnie (nic od zeszłego roku się nie zmieniło na lepsze), a przecież pretendują do miana najwspanialszego nadmorskiego kurortu w Polsce. Te same powykrzywiane chodniki, ten sam jazgot w pasażu na molo, te same pseudoatrakcje. Ale Międzyzdroje są niedaleko Poznania i to przeważyło o wakacyjnym wyborze. Nie to co przepiękna i urokliwa Jastarnia, co roku nowsza, piękniejsza i prawdziwie morska. No, ale to w końcu Jastarnia i Kaszubi... Przejdźmy z powrotem do Międzyzdrojów.

Ponieważ nie mieliśmy ochoty na opalnie się (zresztą Arek, mój narzeczony i tak nie może się przypiekać) postanowiliśmy skorzystać z bogatej oferty rejsów statkami wycieczkowymi po Bałtyku. Oferta jest ogromna i naprawdę jest w czym wybierać i przebierać (i chyba to ratuje Międzyzdroje przed turystyczną klapą).

A więc rano pobudka, szybkie śniadanie, prowiant na drogę i w drogę! W Międzyzdrojach kursują autobus miejski i PKS na trasie Świnoujście - Międzyzdroje - Świnoujście. Tak więc wsiedliśmy w autobus i na dworcu porównaliśmy ceny biletów PKP do Świnoujścia. Okazało się, że PKP to zdzierca i bardziej opłaca się pojechać autobusem. Pędem udaliśmy się na przystanek, bo autobus, który nas przywiózł na dworzec jedzie właśnie do Świnoujścia. Podróż trwała około 30 minut, gdyż po drodze zahaczaliśmy o wszystkie wioski jakie są na wyspie Wolin, a których na mapie nie znajdziesz.

W Świnoujściu autobus zatrzymuje się przy promie osobowym, tak więc wszystko jest w zasięgu ręki. Prom jest darmowy zarówno dla ludzi jak i dla samochodów. Na drugą stronę przepływa w ciągu 15 minut. Po drodze przepiękne widoki portowe: wychodzące w morze promy dalekomorskie, wodna straż pożarna, amatorska łódka, port handlowy. Jednym słowem smak morskiej przygody w naszym zasięgu. Wszędzie mieszają się dwa języki polski i niemiecki, nadając międzynarodowy charakter naszej wyprawie.

Po opuszczeniu promu idziemy wzdłuż wybrzeża i ustawiamy się przy jednej z wielu budek informacyjnych. Można tam dowiedzieć się o rejsach statkiem po Bałtyku i Zalewie Szczecińskim, a także kupić bilety. Każdy ze statków ma co najmniej jeden sklep wolnocłowy, co stanowi nie lada pokusę dla naszych portfeli. Decydujemy się na wycieczkę do niemieckiego kurortu na wyspie Uznam, Ahlbeck.

Bilet dla dorosłej osoby w dwie strony kosztuje 4 PLN (tak, dokładnie tak), a godzina rejsu w tę i z powrotem jest możliwa do wybrania. Statek kursuje niczym pociąg, około 8-10 razy na dzień! My chcemy oczywiście jak najszybciej rozpocząć wyprawę, więc ustawiamy się w kolejce, czekając wpierw na błyskawiczną odprawę paszportową, a potem na sprawdzenie biletów i już siedzimy sobie na górnym pokładzie naszego statku.

Wszystkie miejsca wykorzystane do ostatniego, niesamowicie dużo ludzi upchanych jak sardynki, no ale w końcu, jesteśmy nad morzem! Statek jest całkiem duży, dwu poziomowy, pod banderą niemiecką, o wdzięcznym imieniu ADLER-XI. Tych Adlerów pływa mnóstwo, jeden przypływa, drugi odpływa i tak przez całe wakacje!

Słoneczko nas ogrzewa, morski wietrzyk nas owiewa, a pasażerowie coś tacy niespokojni... Wstają, gdzieś znikają, wracają z wypchanymi siatkami i ofertami handlowymi. Nam się dobrze siedzi, podziwiamy piękne widoki, ale ciekawość w końcu zwyciężyła. Postanawiamy zajrzeć co tak przyciąga i niepokoi zarazem naszych współtowarzyszy podróży. Przechodzimy do zadaszonej części pokładu, stromymi schodami w dół, a tu naszym oczom ukazuje się sklep. Sklep, który właśnie jest zamykany, gdyż wpływamy na wody terytorialne Niemiec. Handel bezcłowy na trasie Świnoujście - Ahlbeck może trwać tylko 15 minut, a chętnych do tanich zakupów jest cały statek! Z tego też powodu co "cwańsi" mają już umówioną kolejkę w drogę powrotną. Ich celem są tanie zakupy, a nie wycieczka i na pewno wśród nich można spotkać niejedną polską "mrówkę".

Co tam zakupy, jest lato! Po 45 minutach rejsu statek przypływa do drewnianego molo w Ahlbeck, które jest niesamowicie długie. Tutaj następuje odprawa celna, niektórym zabierane są zakupy, gdyż przekroczyli np. dozwoloną ilość wwożonego alkoholu do Niemiec. I takie tam scenki rodzajowe można sobie przy okazji obejrzeć...

Ale my szczęśliwi ruszamy na miasto. Ahlbeck to jedno z kilku sławnych bałtyckich kurortów. Ma przepiękną zabudowę, wszędzie cisza, spokój, prawdziwa rozkosz wypoczynku. Mnóstwo kawiarenek, sklepików, ludzi na rowerach i śmigających na aluminiowych hulajnogach (wow, jak wrócę do domu, też sobie taką sprawię).

zdjecie
Dominują przepięknie utrzymane domy, z iście angielskimi trawnikami i germańskim porządkiem. Trzy kurorty Ahlbeck, Heringsdorf i Bansin połączone są nadmorską promenadą przedzieloną na dwie części. Jedna jest dla pieszych, a druga dla rowerzystów. Ruch samochodowy możliwy jest tylko w centrum miasteczka, a część nadmorska jest wyłącznie dla turystów. Idziemy więc promenadą do Heringsdorf, w końcu to tylko 3 km. Mijają nas rowerzyści starzy i młodzi, rodziny z dziećmi. Wszędzie czuć atmosferę relaksu i bezpieczeństwa.

W Heringsdorf jest najdłuższe drewniane molo na Morzu Bałtyckim. W części komercyjne jest podziemny parking, kino, kawiarenki, perfumeria, toalety, ale nie ma jazgotu tak jak na molo w Międzyzdrojach. Molo jest przepiękne, drewniane, białe i z pasem szyb pośrodku. Zastanawiamy się po co te szyby? Aha! Jak jest wietrzna pogoda to wybierasz tę stronę mola, która jest bezwietrzna.

Na końcu jest ogromna restauracja, a za nią odprawa celna. Tutaj też można przypłynąć statkiem ze Świnoujścia. Zachwyceni obserwujemy zmagania morskich kajakarzy i dzieci na bananie. Czuć atmosferę wakacji i słonecznego szaleństwa. Postanawiamy też poczuć piasek pod stopami i w powrotną stronę do Ahlbeck idziemy plażą. Spacer jest wspaniały, szum fal, lekki wietrzyk i cieplutkie słoneczko. Nic więcej do szczęścia nam nie trzeba. Tutaj również mieszają się dwa języki niemiecki i polski.

Plan
W Ahlbeck robimy drobne zakupy w mini markecie, pyszne czekoladki, likier i cola. Zakupy są jak najbardziej cłowe, a zatem z pełnym smaczkiem wydawanych pieniędzy. Jesteśmy zmęczeni i szczęśliwi. Możemy wracać do Polski po 6-7 godzinach przebywania w Niemczech. Jest to już przedostatni statek do Świnoujścia i wracających też jest niewielu. Teraz płyną prawdziwi turyści, nikt nie czai się na wolnocłowe zakupy, każdy woli nasycić oczy pięknym widokiem morza, linii brzegowej i mijających nas statków. Niestety podróż dobiega końca, gdyż wpływamy do portu Świnujście mając po prawej stronie najurokliwszą i najmniejszą chyba latarnię morską polskiego wybrzeża. Fotografuję ją ze wszystkich możliwy stron, zapalając do tego samego współpasażerów.

Teraz już tylko przeprawa promowa na drugi brzeg i podróż autobusem do Międzyzdrojów. Jesteśmy kompletnie wykończeni, ale znajdujemy jeszcze siły na kupno bananów i lodów. Po ciepłym posiłku, przyrządzamy sobie ogromny deser lodowy z bananami, czekoladą i likierem. Pycha! Skonani, ale pełni wrażeń zasypiamy marząc o podobnej wyprawie w przyszłym roku...

[spis treści][do góry]