Reporter
n a s z e    s e r w i s y
@ WebReporter
@ Reporter
@ BizReporter
@ FotoReporter
@ Gry
@ Junior
@ Forum dyskusyjne
@ Ogłoszenia
r e k l a m a
j e d n y m   k l i k i e m
- szukaj w Internecie
- odwiedź e-kafejki
- załóż darmowy e-mail
- załóż darmowe WWW
- wymień bannery
- pobierz programy
- zobacz WebNewsy
- wyślij e-kartki


<<< spis treści spis treści następny artykuł >>>
-= WSTĘPNIAK =-
Reporter nr 11 - 2000.11.25 Katarzyna Majgier - Danio, www

Chmielewska, Dumas i graffiti

zdjecie
Jechałam pociągiem i czytałam "Wszystko czerwone" Chmielewskiej, co jakiś czas uśmiechając się pod nosem. Siedzący naprzeciwko pan przyjrzał się mojej lekturze i też się uśmiechnął pod nosem. Z politowaniem. Biedne dziecko. Takie bzdury czyta... Szturchnął w bok pana siedzącego obok i wdali się w dyskusję

Nie słyszałam wszystkiego, bo czytałam i nie chciało mi się podsłuchiwać, a jednak przedziały w ekspresach relacji Warszawa - Kraków są małe i nie sposób było nie słyszeć o czym panowie rozmawiali. Głównym tematem ich dyskusji był poziom czytelnictwa wśród młodzieży i ogólna, postępująca pauperyzacja wszystkiego. Sztuka kiedyś była dla elit i teraz też jest dla elit, tylko tych elit jest w Polsce coraz mniej. A będzie jeszcze mniej, bo dzisiejsza młodzież słucha rapu i disco polo, pisze sprayem po murach i czyta takie bzdury, że załamać się można, jeśli w ogóle coś czyta, bo na ogół nie czyta nawet komiksów.

Panowie dawno nie widzieli, żeby ktoś młody czytał na przykład Miłosza. Albo Herberta. Albo chociaż Kapuścińskiego. A tak często jeżdżą tymi pociągami...

Wyobraziłam sobie, że wsiadam do pociągu, wyciągam z plecaka opasły tom poezji Miłosza i siadam tak, żeby każdy widział okładkę i myślał sobie "Ale ta dzisiejsza młodzież ambitna!"... Ta wizja sprawiła, że znowu się uśmiechnęłam pod nosem. Bawił mnie już nawet fakt, że pod kategorię "młodzież" podpadam niezmiennie już od kilkunastu lat...

Kiedy człowiek mieszka i pracuje w jednym mieście, a studiuje w drugim, często musi pokonywać łączącą je trasę, dlatego też historia z jazdą pociągiem ekspresowym relacji Warszawa-Kraków za jakiś czas powtórzyła się. Tym razem czytałam "Klub Dumas" Arturo Perez Reverte, a pociągiem jechały dwie panie, rozmawiające o literaturze. Oczywiście takiej przez duże "L". Pociągiem strasznie trzęsło, więc w którymś momencie przestałam czytać i usłyszałam, że panie rozmawiają o książkach czytanych przez młodych ludzi. Tylko, że one podchodziły do tego z optymizmem. Zastanowiłam się, czy przypadkiem znowu nie ja sprowokowałam tą dyskusję, ale po jakimś czasie okazało się, że nie - panie wdały się w rozmowę ze mną i zapytały, co czytam i o czym to jest. Jak się okazało - jedna z pań była tłumaczem w jednym z czołowych polskich wydawnictw, druga organizowała spotkania z "ludźmi kultury i sztuki"...

...a do "Klubu Dumas" należeli ludzie, których fascynowały powieści popularne, które z czasem stały się klasyką - książki Aleksandra Dumas, Rafaela Sabatiniego, Roberta Stevensona... Czy pamiętacie "Trzech muszkieterów", "Ostatniego Mohikanina", "Wyspę Skarbów', "Winnetou"? Dla mnie były to najważniejsze lektury "późniejszego dzieciństwa" i choć w "moim pokoleniu" niewiele osób czytało te książki - wszyscy widzieli filmy, choćby rysunkowych "Muszkieterów" z twarzami piesków. Niektórzy uważają, że takie "klasyczne" książki muszą być nudne, skoro zostały wpisane na listę lektur szkolnych i wspomina o nich każda encyklopedia...

Podręczniki do literatury i różnego rodzaju "opracowania" i "bryki" prezentują "sylwetki pisarzy" w taki sposób, w jaki pisma dla biznesmenów prezentują czołowych przedstawicieli tego świata - poważna twarz bez wyrazu lub z przylepionym uśmiechem, garnitur dopięty na ostatni guzik i kilka suchych faktów. Kolejny nudziarz. Co on mógł napisać ciekawego?

Opracowania nie wspominają, że ci wszyscy twórcy obecnie uznawani za klasyków sto lat temu wydawali swoje powieści w odcinkach w gazetach, kupowanych przez mieszczan, sklepikarzy i rzemieślników, dla których codzienny odcinek powieści był tym, czym dziś dla niektórych jest codzienny odcinek "Esmeraldy", "McGyvera", czy "Ally McBeal". Powieści w odcinkach publikowali nie tylko Dumas czy Wiktor Hugo, ale także wielki polski noblista Henryk Sienkiewicz. Pierwsze wydania ich wielkich dzieł ludzie czytali w pociągach, wzbudzając zapewne pogardę przedstawicieli "elit", choć w owych czasach elity raczej nie jeździły drugą klasą. Teraz ich rękopisy są niemal na wagę złota, nawet kompletne zbiory kolejnych odcinków opublikowanych w gazetach osiągają niewiarygodnie wysoki ceny.

Czy za sto lat podobne ceny osiągną rękopisy Chmielewskiej? Czy trafi ona do podręczników literatury jako poważna matrona z nobliwym życiorysem?

W dzisiejszym numerze znajdziecie ciekawy artykuł Jacka Studzińskiego o graffiti. Sztuce (a może "sztuce"?) malowania na murach. Kim są twórcy graffiti: artystami, czy wandalami? Czy to też wyjaśni się za sto lat? Kiedy na aukcji ktoś zapłaci niebotyczną cenę za napis na murze?

[spis treści][do góry]