Trupioblada skóra, siwe włosy, wychudzona postura. Na pewno będzie łatwym celem, przed chwilą musiał stoczyć bardzo wyczerpującą walke - wokół niego pełno trupów. Jeżeli jednak go zaatakujesz popełnisz gruby błąd. Wokół Ciebie rogorzeje piekło... Rada pierwsza nie zadzieraj z Nekromantą na pobojowisku :).
Jest on postacią wyjątkowo prznajmniej z dwóch względów. Próżno szukać jego pierwowzoru w Diablo 1. O ile czterech pozostałych bohaterów można jakość przyporządkować do hersosów z poprzedniej gry to żadna z nich nie miała możliwości przywoływania do życia zmarłych potworów, które walczyły by w jego obronie. Po drugie jest to postać, która przez wielu jest postrzegana jako niewiele lepsza od sił zła, z którymi idzie jej się zmierzyć... Sztuka uprawiana jest postrzegana jako "czarna" i zwykli ludzie unikają spotjania z kapłanami Rathmy jak tylko potrafią. Poglądy te są w dużej części nieprawdziwe, ale nie miejsce i czas na rozprawianie o tym. Dość powiedzieć, że właśnie ze względu na aurę tajemniczości jaką otacza Nekromantę jest on wybierany przez graczy.
Nie ma uniwersalnej recepty na prowadzenie nerkomanty. Postaram się przedstawić tutaj trzy ścieżki, które można obrać. Najpewniej i tak wybierzecie rozwiązanie mieszane (które prawde mówiąc może być bardziej efektywne). Zacznę jednak od współczynników. W co, dlaczego i kiedy warto inwestować. Przede wszystkim należy jak najwięcej punktów ładować w energię. Jest ona bardzo potrzebna i nie raz grając kapłanem Rathmy postacią musiałem robić odwrót na strategiczne pozycje (czasem nawet używając Miejskiego Portalu lub Punktów Nawigacyjnych) ze względu na brak many. Musimy pamiętać, że mana odradza się dość powoli, nekromanta nie ma umiejętności biernej przyspieszającej ten proces. Dodatkowo buteleczek z maną nie można kupić, a znalezione zapasy wyczerpują się dość szybko. Co do siły to spotykam się tu i ówdzie z sugestiami żeby pakować w tą cechę sporo punktów, nawet do 100. Muszę się jednak nie zgodzić z tą tezą. Po ukończeniu gry na poziomie normalnym najlepsza zbroja jaką udało mi się znaleźć to Obrona: 192, a wymagała ona zaledwie 41 siły. Tak więc w początkowym okresie można sobie siłę odpuścić podciągając ją do np. 40 może 45 punktów z bazowego 15 (co jest rzeczywiście małą wartością). Doładowywać tą cechę można w momencie znalezienie naprawdę dobrego przedmiotu wymagającego większej jej wartości, albo w momencie gdy nie mamy co począć z punktami :))
Co do zręczności to trzeba od razu zauważyć, że nekromanta zależnie od obranej ścieżki może wdawać się w bezpośrednie starcia (przy obraniu metdy walki za pomocą klątw - wtedy jednak jest to także element pomocniczy) albo w ogóle stać na uboczu i uciekać od nich. Generalnie jednak nie jest to postać stworzona do walki wręcz i z naprawdę mocnymi wrogami większych szans nie ma. Zręczność można więc rozwijać, ale nie polecam. Moja postać w momencie pokonania Diablo miała zręczność na poziomie 37 (sic!) przy bazowym 25, a to i tak z przedmiotami (bez nich 30). Generalnie odpuścić i inwestować w tą cechę tylko tyle ile trzeba np. do noszenia przedmiotów. Na koniec żywotność. Niby ważna, ale to tylko pozory. Jako, że w pierwszym akcie prawie nie będzimy podchodzić do wrogów (patrz ścieżka z ożywieńcami poniżej lub "Wybuchem zwłok"), a po jego zakończeniu kasy jest w bród (dosłownie!) i lepiej wychodzi zaopatrzyć się w buteleczki z życiodajną mixturą (w pasie wchodzi ich sporo bo aż 16 - oczywiście w najlepszym) i z nich odbudowywać swój potencjał. Nie znaczy to jednak wcale, że należy ją całkowicie pominąć. Jest to cecha istotna na tyle, że rozwinięcie jej do poziomu 40-50 punktów jest zalecane (resztę załatwią wyżej wspomniane buteleczki i przedmioty dodające punkty życia) Po współczynnikach pora na umiejętności.
Oczywiste jest, że wszystkich nie uda się opanować w stopniu choćby dobrym. Dlatego też przedstawię tu 3 ścieżki, z których każda nastawiona jest na inną ich grupę.
Pierwsza możliwość to upakowanie całego swojego potencjału w ożywieńcach. Jak wiadomo w gąszczu trudniej Cię trafić czyli "kupą mości panowie". W pierwszym akcie stwory przyzwane poprzez "Ożywienie szkieletu" i "Ożywienie maga szkieletu" oraz "Gliniany golem" są w stanie roznieść wszystkich! No, może z Andariel jest trochę kłopotu, ale co boss to boss - to zobowiązuje :) Co do szkieletów to należy pakować w nie wszystko co się posiada, wspomagając co jakiś czas "Mistrzostwem we władaniu szkieletami". Co do golemów to glinanego golema wyszkolić na drugim poziomie i dodać raz "Mistrzostwo we władaniu golemami". Potem należy zainwestować w "Krwawego golema" też na poziomie ok. 2. Inwestycja w "Żelaznego golema", jest moim zdaniem (i nie tylko) czystą stratą umiejętności... Po prostu stwór ten ginie zbyt szybko (proszę zauważyć, że golem z krwi odnawia sobie i nam życie - ta właśnie cecha czyni go bardzo dobrym partnerem do walki (nie zdarzyło mi się zginąć ze względu na powiązanie jego życia z moim, a zyskać życie w krytycznym momencie owszem)). Pieśń przyszłości to "Ognisty golem" i "Ożywienie", ale o tym możecie marzyć dopiero na 30 lvl :). Jedynym problemem w tej taktyce może być brak zwłok. Tu właśnie nekromanta musi wziąć sprawę w swoje ręce i zabić paru wrogów, aby potem moc stać z boku i dłubać w nosie (ja sobie segregowałem przedmioty w czasie walki :)). Jak to zrobicie to już sprawa indywidualna. Można ręcznie, można pociskami... Teraz właśnie przejdziemy do taktyki na nich opartej.
Nekro w Diablo 2 dysponuje umiejętnością, która moim zdanie, jest zdecydowanie "przegięta" - "Wybuch zwłok". Co wcale nie znaczy, że mamy nie korzystać z jej dobrodziejstw :). Połączenie "Zębów" (dostępne od 1 poziomu) lub "Włóczni z kości" (od 6) z wyżej wspomnianą umiejętnością jest zabójczą bronią. Zabijamy z dystansu jednego potwora i resztę zwabiamy (albo i nie bo stado już tam stoi :) w jego pobliże. Następuje wybuch i padają kolejne 2,3 stwory... Jeśli zabraknie zwłok do wysadzania to znowu pocisk itd. Po kilku chwilach w miejscu walki znajduje się krwista plama. Wtedy to wciskamy Alt i ... dalej wiadomo :). Niestety nie ma róży bez kolców. Po pierwsze z bossami będzie trudno wygrać w ten sposób (nie będzie co wysadzać:(). Wtedy na ratunek przychodzą pociski. Po drugie bardzo często będziemy cierpieć na niedobór many (dla chcących tak grać powtarzam - prawie wszystko ładować w energię!). Po trzecie trzeba dociągnąć jakoś do tego 6 poziomu (tam dostajemy wybuch zwłok). Mimo tego uważam że ta umiejętność umiejętnie wsparta np. golemem i w miarę dobrym uzbrojeniem jest najlepszym z możliwych rozwiązaniem. Warte zauważenia jest też to, że "Wybuch zwłok" wystarczy wytrenować na 1 poziomie! Siła jego uderzenia zależy bowiem od denata (60%-100% jego bazowego życia), który zostaje wysadzony! Do tego można dołożyć "Ścianę z kości" lub "Więzienie z kości" w celu jako takiej ochrony, bo na niższych poziomach sa one nieco słabawe. To już zależy do was...
PS. Taki off-topic co do tej taktyki. Jeśli ktoś był na krowim poziomie to będzie wiedział o co mi chodzi - inni niech się starają skończyć grę :))) Wszedłem, zabiłem jedną krowę, a potem zacząłem oczywiście używać "Wybuchu zwłok". Krowy padały jak muchy dopóki nie zabrakło mi many. I wtedy właśnie zaczęła się komedia... Do końca życia nie zapomnę jak ganiałem w kółko i czekałem aż mana mi się odnowi. Dzielne łaciate oczywiście za mną (w liczbie idącej w dziesiątki). Przecież wystarczyłoby żeby krówska mnie otoczyły i byłbym martwy. Na szczęście nie były na tyle inteligentne :))) A te wydawane przez nie odgłosy... super! Tarzaliśmy się z kolegą po podłodze ze śmiechu ;))
Na koniec tatyka, która jest możliwa do zrealizowania, ale wydaje mi się, że na dłuższą mete się nie sprawdzi... Chodzi mianowicie o wykorzystanie klątw, które rzucone na grupę potworów powodują, że te same zadają sobie obrażenia i przywracają życie naszemu herosowi. Wszystko było by cacy, gdyby nie to że klątw te mają ograniczony czas działania, a dodatkowo nie można nimi obłożyć siebie samego, więc zabieg trzeba powtarzać . Zasięg też nie jest imponujący... Co pojawi się nowa grupa potworów (albo i jeden) trzeba zabieg powtarzać, a many ubywa :(. Szybciej i tanie wychodzi zabić wrogów gołymi rękami (może przesadzam, ale stać i patrzeć jak inni mnie okładają nawet jeśli sami siebie ranią... to nie dla mnie :)). Tak więc jeśli ktoś chce próbować to proszę bardzo, ale nie polecam. Nie mam pewności czy niektórzy bossowie nie są odporni na klątwy, a w tedy klops :(
Autor: Henkel
|