Polski Przegląd Piłkarski

Numer: 2/2000 (2)      Data wydania: 2. grudnia 2000 r.      Prenumerata: 480

Serdecznie witamy na stronach największego w sieci magazynu poświęconego polskiej piłce nożnej!

 Polski Przegląd Piłkarski:
  Strona główna numeru
  Reklama w e-zinie
  Redakcja magazynu

 Plebiscyt 2000:
 Regulamin i idea plebiscytu
 Piłkarz Roku - nominacje
 Trener Roku - nominacje
 Odkrycie Roku - nominacje
 Formularz do głosowania

 Miesiąc w pigułce:
 Ekstraklasa - podsumowanie
 1/8 finału PP
  1/4 finału PLP - rewanże
  Polska - Islandia 1:0
  II runda PUEFA - rewanże

 Publicystyka:
 Jesień Białej Gwiazdy
  Polscy sędziowie
  Zemsta Smudy
  Był sobie mistrz...
 Stadion Narodowy - c. d.?
  Stracone nadzieje
  Niezły rok

 Stałe rubryki:
 Historia Polskiej Piłki Nożnej
 Pamiętnik polskiego pikarza
  Rozmowa z...
  Najlepsi w miesiącu
 Rynek transferowy

 Inne:
 Nasza ankieta
  Listy do redakcji

Stracone nadzieje

Wiślacy ulegli w Porto gospodarzom 0:3W europejskich pucharach nie ma już żadnej polskiej drużyny. W drugiej rundzie rozgrywek Pucharu UEFA z rywalizacji odpadły ostatnie polskie zespoły: Amica Wronki i Wisła Kraków. Ich przegrane martwią tym bardziej, że rywale, Hertha Berlin i FC Porto, nie pokazali wielkiej piłki, awansując do dalszej fazy rozgrywek minimalnym nakładem sił. Szczególnie zawiedli krakowianie, którzy po wspaniałym dwumeczu z hiszpańskim Realem Saragossa, kiedy zdołali odrobić trzybramkową stratę, liczyli na sprawienie niespodzianki w spotkaniach z portugalskim przeciwnikiem. W Porto zagrali bezbarwnie, bez wiary w zwycięstwo i zasłużenie zakończyli europejską przygodę. Amice z kolei zabrakło szczęścia i umiejętności. Wrończanie zagrali bowiem ambitnie, do końca, napędzając rywalowi wiele strachu. Szczęście sprzyja jednak lepszym, a tymi są niewątpliwie berlińczycy, którym nasi zawodnicy ustępują zarówno pod względem wyszkolenia technicznego, jak i taktycznego.

Mecze naszych drużyn w drugiej rundzie Pucharu UEFA pokazały, jak jeszcze wiele brakuje nam do poziomu piłkarskiej europy. Owszem, postawę Amiki w meczach z Ałaniją Władykaukaz i Herthą, a także Wisły z Saragossą należy traktować w kategorii sukcesu, ale z drugiej strony, czy mamy się czym chwalić? Jak co roku żadnej z polskich ekip nie udało się bowiem awansować do Ligi Mistrzów, a trzecia runda Pucharu UEFA to też dla nas za wysokie progi... Jak co roku rozpocznie się od nowa dyskusja nad kondycją futbolu w Polsce i ponownie okaże się, że nasza piłka nożna znajduje się w opłakanym stanie. Na takie refleksje znajdzie się jeszcze czas i miejsce, temat ten będzie jeszcze niejednokrotnie podejmowany na łamach rodzimej prasy, ja tymczasem chciałbym ocenić występ polskich drużyn w tegorocznej edycji Pucharu UEFA.

Na pewno naszych piłkarzy należy pochwalić za ambicję, chęć walki, aspiracje do pokonania znanych europejskich firm piłkarskich (wyjątkiem jest tutaj jedynie spotkanie FC Porto - Wisła Kraków, o którym polscy piłkarze powinni jak najszybciej zapomnieć). Gra Amiki oraz wyeliminowanie Realu Saragossa przez piłkarzy 'Białej Gwiazdy' potwierdzają, że nasi zawodnicy potrafią zmobilizować się w spotkaniach z teoretycznie silniejszymi rywalami i uwierzyć w możliwość jeśli nie pokonania, to chociaż napędzenia strachu znacznie silniejszym, posiadającym w swoich szeregach liczne gwiazdy międzynarodowego formatu ekipom. Z drugiej jednak strony zarówno FC Porto, jak i Hertha Berlin, skupiły się w tym sezonie przede wszystkim na rozgrywkach ligowych swoich krajów (zresztą z sukcesami, gdyż w chwili pisania tego artykułu obie ekipy przewodzą w tabelach swych lig) nie prezentując w spotkaniach pucharowych oszałamiającej formy. Zagrały na minimum swoich możliwości, ale jak się okazało, wystarczyło to do pokonania polskich zespołów. Zarówno Amikę, jak i Wisłę można chwalić za waleczność, czy ambicje, rezultaty ich europejskich zmagań nie świadczą jednak najlepiej o kondycji polskiego futbolu. Jeśli bowiem czołowe kluby naszej ekstraklasy odpadają już w drugiej rundzie, wcale nie najmocniejszego (po kolejnym rozszerzeniu Ligi Mistrzów) Pucharu UEFA, to jasne jest, że poziom naszej piłki nożnej dalece odbiega od klasy drużyn europejskich. A przecież jeszcze wcześniej z międzynarodowej rywalizacji odpadły Polonia Warszawa i Ruch Chorzów, czyli zespoły, które w ubiegłym sezonie plasowały się w lidze wyżej od Amiki i Wisły.

Rozwój i nadrabianie strat do Zachodu w polskiej piłce następuje powoli. Jeszcze długo musimy poczekać na spektakularne sukcesy którejś z polskich ekip, na to, że podejmie wyrównaną walkę z najsilniejszymi drużynami Europy. Póki co pozostaje nam cieszyć się tym, co mamy. A mamy bardzo niewiele, co udowodniła rywalizacja Wisły z Realem Saragossa. Zwycięstwo w dobrym stylu wprawiło wielu w euforię. Mało kto pomyślał, że przecież Hiszpanie przeżywali kryzys, dalecy byli od wysokiej formy. Wielu myślało, że po takim zwycięstwie Wisła zdoła pokonać FC Porto. Przeliczyli się... Na razie polskie zespoły piłkarskie uczą się wykorzystywać niedyspozycję przeciwnika, braki techniczne nadrabiają ambicją. Kiedy będą potrafili walczyć na równi z groźniejszymi przeciwnikami, tego nie wiemy. Póki co nadal musimy znosić zawód i niedosyt pozostające po europejskich występach naszych drużyn ligowych.

Autor tekstu:
Marcin Wojtasik



Copyright (c) 2000 by Przegląd Piłkarski. All rights reserved.