Do
końca obecnego sezonu pozostało co prawda jeszcze 15 wiosennych kolejek, ale już
praktycznie można zaryzykować stwierdzenie, ze aktualny mistrz Polski - Polonia
Warszawa - tytyłu wywalczonego w ubiegłym sezonie nie obroni. Po
zakończeniu rundy jesiennej naszej ekstraklasy poloniści znajdują się bowiem na
odległej szóstej pozycji z jedenastopunktową stratą do liderującej szczecińskiej Pogoni.
Dlaczego mistrz kraju spisuje się tak fatalnie? - Nie chwaliło się nas za zwycięstwa,
a wyolbrzymiało porażki. Oczywiście wiem, że nie graliśmy tak efektownie i
skutecznie, jak wiosną, ale też nie schodzilismy poniżej pewnego przyzwoitego poziomu -
tak zdaniem byłego trenera zespołu Dariusza Wdowczyka wyglądała gra Polonii w rundzie
jesiennej. Nie do końca zgadzam się ze słowami eks-szkoleniowca Czarnych Koszul i w tym
tekście postaram się przybliżyc Państwu moją wizję upadku potęgi zespołu z
Konwiktorskiej.
Na wiosnę o sile Polonii w głównej mierze decydowali zawodnicy sprowadzeni do zespołu,
mowa tu przede wszystkim o Bykowskim, Wieszczyckim i Kiełbowiczu. Nie inaczej miało być
i tym razem. Niestety transfery sfinalizowane przed rozpoczęciem sezonu 2000/2001 nie
okazały się już tak trafne. Z zawodników, którzy przed sezonem zostali sprowadzeni do
Warszawy w klubie zostali jedynie Maciej Scherfchen i Paweł Kaczorowski. Pozostałych
(Zbigniew Wyciszkiewicz, Jacek Paszulewicz, Artur Kościuk, Łukasz Adamski) już nie ma.
Natomiast Tomasz Reginis, awaryjnie pozyskany podczas eliminacji do Ligi Mistrzów, leczy
obecnie kontuzję. - Sprowadzając Wyciszkiewicza i Kościuka chcieliśmy uzupełnic
skład i zwiększyc rywalizację w poszczególnych formacjach. Obaj zawodnicy jednak się
nie sprawdzili. Pięniędzy jednak dużo nie kosztowali, bo zostali wypożyczeni - słowa
Dariusza Wdowczyka najlepiej oceniają wzmocnienia poczynione przed sezonem...
Niemniej jednak w dobrych humorach przystępowano do rywalizacji w eliminacjach Ligi
Mistrzów. W I rundzie zmagań o prawo udziało w elitarnych rozgrywkach poloniści
trafili na Dinamo Bukareszt, które, jak się wkrótce
okazało, nie było zbyt wymagającym przeciwnikiem. Zwycięstwa 4:3 oraz 3:1 mówią
wszystko. Jednak w kolejnej rundzie los już nie był tak łaskawy dla piłkarzy
Polonii, przydzielając im zespół Panathinaikosu Ateny.
Wicemistrzom Grecji piłkarze z Konwiktorskiej już nie sprostali (2:2 i 1:2), choć awans
pozostawał w zasięgu ich możliwości. Stracone złudzenia i pieniądze wyraźnie
załamały polonistów. W Pucharze UEFA trafili "tylko" na Udinese
i "aż" na Udinese. Przegrali 0:1 i 0:2. - Uważam, że wygrywając z Dinamem
Bukareszt, zespołem wyżej notowanym od Polonii, osiągneliśmy sporo. Z trzech
zespołów, z którymi graliśmy, najniżej oceniam Udinese. Z Włochami powinniśmy
wygrać, a - o ironio - jako z jedynymi przegraliśmy u siebie - komentuje Wdowczyk.
O kłopotach finansowych polonistów mówiło się od dawna. Klub regularnie zalegał z
wypłatami dla piłkarzy. Prezes Janusz Romanowski tłumaczył to brakiem obiecanych
funduszy od Canal+ za sprzedaż praw do transmisji spotkań ligowych. Zaległości brały
się również z stąd, że inne firmy i kluby (m.in. Śląsk za
Sadzawickiego oraz Lechia Gdańsk za Tomasza Moskala)
nie kwapiły się do oddania pieniędzy prezesowi Czarnych Koszul. Sytuacja finansowa
klubu ustabilizowała się dopiero na początku października. Dziś problemu praktycznie
już nie ma. Ale to właśnie w sierpniu i wrześniu Polonia Warszawa zakończyła swą
przygodę z europejskimi pucharami.
Inną ewentualną przyczyną słabej gry Polonii mogą być niesnaski w zespole. W czasie
rundy jesiennej trener zaczął niespodziewanie karać piłkarzy lub szukać dla nich
innych pozycji na boisku. Z zespołu, który w ubiegłym sezonie zdobywał
mistrzostwo Polski, Maciej Szczęsny nie gra, Igor Gołaszewski i Arkadiusz Kaliszan
grają w pierwszym składzie sporadycznie, a środkowy pomocnik Tomasz Wieszczycki gra na
pozycji ostatniego stopera. Ponadto swą skuteczność zatracił gdzieś Emmanuel
Olisadebe, do niedawna supersnajper Polonii.
Wszystkie kłopoty, z którymi boryka się warszawski zespół, z pewnością po części
wpływają na tak słabą postawę w rundzie jesiennej. W klubie zapowiadają, że na
wiosnę Czarne Koszule ponownie zaatakują fotel lidera. Brzmi to jednak nieco
buńczucznie i wydaje się mało prawdopodobne... Zresztą czas pokaże. Obecnie natomiast
na usta kibiców zespołu nasuwa się jedno podstawowe pytanie: czy Polonię stać jeszcze
na obronę mistrzowskiego tytułu? - Nie mówię tak, nie mówię nie - kończy Dariusz
Wdowczyk.
Autor tekstu:
Łukasz Macheta
|