Polski Przegląd Piłkarski

Numer: 2/2000 (2)      Data wydania: 2. grudnia 2000 r.      Prenumerata: 480

Serdecznie witamy na stronach największego w sieci magazynu poświęconego polskiej piłce nożnej!

 Polski Przegląd Piłkarski:
  Strona główna numeru
  Reklama w e-zinie
  Redakcja magazynu

 Plebiscyt 2000:
 Regulamin i idea plebiscytu
 Piłkarz Roku - nominacje
 Trener Roku - nominacje
 Odkrycie Roku - nominacje
 Formularz do głosowania

 Miesiąc w pigułce:
 Ekstraklasa - podsumowanie
 1/8 finału PP
  1/4 finału PLP - rewanże
  Polska - Islandia 1:0
  II runda PUEFA - rewanże

 Publicystyka:
 Jesień Białej Gwiazdy
  Polscy sędziowie
  Zemsta Smudy
  Był sobie mistrz...
 Stadion Narodowy - c. d.?
  Stracone nadzieje
  Niezły rok

 Stałe rubryki:
 Historia Polskiej Piłki Nożnej
 Pamiętnik polskiego pikarza
  Rozmowa z...
  Najlepsi w miesiącu
 Rynek transferowy

 Inne:
 Nasza ankieta
  Listy do redakcji

Polska - Islandia 1:0

Reprezentacja udanie zakończyła ostatni rok tego tysiąclecia.Przed meczem gorącymi oklaskami na stojąco powitano trenera-legendę Kazimierza Górskiego, który zasiadł na honorowym miejscu głównej trybuny stadionu warszawskiej Legii. Tylko ona i prasowe miejsca były wypełnione tego dnia do ostatniego miejsca.

Mecz rozpoczął się od ataków Polaków, ale nie imponowały one dynamiką. Szybciej rozgrywali piłkę w kontratakach Islandczycy i trzeba powiedzieć, że defensywa polskiego zespołu zachowywała się dość biernie. Po jej niefrasobliwym zagraniu 30 m od bramki Adama Matyska piłkę otrzymał Dadason i bez namysłu próbował zaskoczyć polskiego bramkarza. Mało brakowało, by sztuka ta mu się powiodła. Piłka odbiła się od jednego i drugiego słupka, ale na szczęście wyszła w pole. Po tym ostrzeżeniu Polacy zaczęli grać uważniej i agresywniej. Gra przeniosła się na połowę rywali. Blisko zdobycia bramki byt Tomasz Hajto, ale piłka po jego uderzeniu z dystansu po krótko rozegranym rzucie wolnym, w niewielkiej odległości minęła bramkę gości. Kolejne akcje ofensywne polskiej drużyny zatrzymywały się na islandzkiej defensywie. Przewaga podopiecznych trenera Engela nie trwała długo. Ich przeciwnicy zaczęli śmielej atakować, widząc brak koncentracji i pasywną postawę polskich reprezentantów. Kibice niektóre zagrania swoich pupili kwitowali gwizdami, a zamarli, gdy w 25 min. spotkania w bardzo dobrej sytuacji do strzelenia gola znalazł się pomocnik Watfordu Helguson. Na szczęcie skierował on piłkę głową wprost w Adama Matyska. Najaktywniejszym naszym zawodnikiem był w tym okresie gry Emanue Olisaldebe. Był często przy piłce, próbował zaskoczyć islandzkiego bramkarza Arasona strzałami z dystansu. Po jednym z nich golkiper grający na co dzień w Rosenborgu miał kłopoty ze złapaniem piłki i szkoda, że żaden z kolegów czarnoskórego Polaka nie był na polu bramkowym, by wepchnąć ją do bramki.

Po przerwie w polskiej drużynie pojawiło się pięciu pikarzy rezerwowych. Wśród nich był także były gracz ŁKS Tomasz Kos. W swoim debiucie zastąpił on na pozycji środkowego obrońcy Jacka Zielińskiego. Na boisku znaleźli się zawodnicy, którym trener Jerzy Engel, jak powiedział przed spotkaniem, dawał ostatnią szansę wykazania swej przydatności w drużynie narodowej. Wydawało się, że gra nabierze teraz rumieńców, bo kandydaci do gry w reprezentacji będą na boisku "gryźć trawę". Nic takiego jednak nie miało miejsca, choć Polacy przyśpieszyli nieco swoje akcje. W 52. minucie spotkania w sytuacji sam na sam z bramkarzem Islandii znalazł się Paweł Kryszałowicz, ale strzelił w nogi Arasona. Trzy minuty później po dośrodkowaniu Rząsy z lewej strony boiska w boczną siatkę trafił piłką Bartosz Karwan. Kibice czekali jednak na zdobycie przez polską drużynę bramki. Stało się to w 61. minucie meczu. Cypryjski sędzia podyktował rzut karny za zagranie Hreidarssona ręką w polu karnym po centrze Karwana, a skutecznym egzekutorem jedenastki był snajper Wisły Kraków Tomasz Frankowski. Była to historyczna bramka dla polskiej reprezentacji. Ostatnia w XX wieku. Gol nie zaspokoił oczekiwań coraz bardziej zziębniętych widzów. Głośnym dopingiem domagali się dalszych ofensywnych akcji i następnych bramek. W 75. minucie spotkania bliski umieszczenia piłki w bramce rywali był Bartosz Karwan, który bardzo ładnie uderzył z powietrza po dośrodkowaniu Tomasza Hajty. Kilka minut później Piotr Świerczewski wrzucił piłkę z rzutu wolnego wprost na głowę Pawła Kryszałowicza, ale napastnik Amiki strzelił tuż nad poprzeczką. W 84. minucie meczu na boisku pojawił się kolejny debiutant Jakub Wierzchowski. Zastąpił w bramce Adama Matyska i trzeba przyznać, że dzięki jego wspaniałej obronie strzału Helgusona w 88. minucie gry udało się polskiej reprezentacji utrzymać zwycięski rezultat do końcowego gwizdka sędziego.

Przygotował:
Adam Weglarski



Copyright (c) 2000 by Przegląd Piłkarski. All rights reserved.