Spis treœci Opowiadania

 

NerV0

Człowiek?

Cięli go, kroili jak szaleni, spragnieni jego karmazynowej krwi. Jej cierpkiego smaku.

Przed otwartymi oczami mężczyzny śmigały błyski chirurgicznej stali. Ostrza krótsze i dłuższe, te od krojenia skóry i te od krojenia kości - z wykręconymi ząbkami (to dla tego od czasu do czasu, do uszu pacjenta dolatywało szorstkie chrupanie). Siostry trzymały w rękach kończyny i narządy pacjenta, podając je chirurgom, ocierając chusteczkami ich czoła. Pacjent mruczał pod nosem jakąś melodię, lecz nikt jej nie słyszał. Zagłuszał ją chrobot piłowanych kości... ale oblicza wszystkich operujących zmieniły się, stały się zacięte, uparte. Coś się zmieniło - teraz wszystko szło szybciej, brutalniej, mniej precyzyjnie.

- Doktorze Moore - tracimy go! - syknęła ze złości któraś z pielęgniarek. Doktor Moore popatrzył się na jej spocony, mocno odsłonięty dekolt.
Tracili go - to prawda. Ostatnimi cięciami próbowali zapobiec śmierci pacjenta. Teraz dźgali jego ciało i szarpali nim na wszystkie strony.
- To koniec - powiedział jeden z chirurgów.

Odsunęli się opuszczając głowy, przybierając maski przegranych. Gdy postać wstała ze stołu operacyjnego i o mało co nie poślizgnęła się we własnej krwi chirurdzy nadal trwali w smutku i beznadziei sytuacji.

- Dajcie mi lustro! - krzyknął władczo martwy pacjent.
- Nno wie pan... z pańskim stanem zdrowia... lustro nie byłoby wskazane... i...i...i... robiliśmy wszystko... - wybełkotał przestraszony doktor Moore.
- Dajcie mi to cholerne lustro!
Siostra podała mu niewielkie lusterko i odsunęła się gwałtownie.
- Tttt to nie możliwe! Co wy ze mną zrobiliście!?! Kim...Kim ja do cholery jestem!?! - pacjent zamachnął ręką i cisnął lustro o podłogę.

Jego odłamki posypały się o szklaną taflę podłogi. To, co ukazywały, nie dało się opisać żadnym słowem. Jednak ktoś kiedyś spróbował określić to, co zobaczył pacjent w lustrze.

Na górę strony