(...)Łopienka jest miejscem cudownym, a parę razy do roku odbywane tam odpusty, sprowadzając każdą razą po kilka, a nawet po kilkanaście tysięcy ludzi i trwając po dni kilka, sprawiały to, iż propinacja stała bardzo wysoko i dawała właścicielom znaczne w gotowiźnie dochody. (...)mogłeś dojrzeć miru* ruskiego kilka tysięcy i Marurów aż zza Wisłoki, zza Rzeszowa i Szlązaków zza Andrychowa, i Żydów od Krakowa, i Węgrów od Unghwaru i Szinny, pośród którego to różnobarwnego kobierca, jakby osobna osnowa, snuli się Cyganie.
(...)Zaraz pod cerkwią murowaną, która, starymi otoczona drzewy wraz z obszernym dziedzińcem i księżymi zabudowaniami, stoi na wyniosłym pagórku, (...) przy wszystkich drogach porozsiadały się baby przekupki z różnego rodzaju naczyniami, garnkami, rynkami, malowanymi łyżkami, sitkami i innym podobnym towarem; dalej Żyd z solą, (...) wabił chłopów przechodnich, zachwalając im sprawiedliwość miary nad miarę i doskonałość warzonki; dalej młody chłopak od Beskidu, smukły jak sosna i piękny jak statua marmurowa, stoi nad stosem drewnianych fujarek na płachcie rozścielonej złożonych. Trochę dalej nad samym już potokiem porozlegały się różnego rodzaju namioty i budki, w których czerwoni na twarzy szynkarze i wymowni Żydzi sprzedają gorzałkę i piwo. Przy nich, jako nierozerwany przyjaciel gorzałki, szewc, ów pijak koronny, rozłożył sklep z butami czarnymi i czerwonymi dla niewiast i dziewek. Dalej drugi gorzałczany towarzysz, tytuń, na węgierskiej zrodzony ziemi, przez bakuniarzy wniesiony, rozsypał się na płachtach pokotem. Niżej po obudwóch stornach potoku, gęsto kładkami przerzuconego, poustawiane budy drewniane, w których na stołach i deskach na poprzek poukładanych, żydowscy kupcy od Krakowa i Białej z bawełnianymi towarami, z dymkami, suknami i innym łokciowym towarem, Szlązacy z płótnami, obrusami , Węgrzy z bławatami jedwabiami i olejkami, inni Żydowie z bakalią, z korzeniami i południowym owocem, cukiernicy z cukrami, arakami, złotnicy z kielichami cerkiewnymi, pierścionkami, oprawami do karabel. (...)
Pomiędzy te budy i sklepy, to w tę to w ową stronę się kręcąc, ciągną tłumy różnego ludu. Więc tutaj baby wieśne idą i stają przed rozmaitymi budami, bawiąc jaskrawością kolorów zadziwione swe oko. Dalej Słowak węgierski, (...) w kapeluszu z szeroką kanią* i piórkiem z przepaską, idzie z naszymi chłopami i rozpowiada im dziwy o urodzajności swej ziemi, a lubo on innym, a oni innym mawiają dialektem i nigdy się nie uczyli gramatyk, rozumieją się dobrze. (...) Przed kramikiem chłop stoi, z Zahoczewia lub z Balogroda, i trzymając nakrojoną bułkę chleba pod pachą, igły wybiera u Żyda, a co Żyd się odwróci, to on prędko igłę wepchnie do chleba i nim wybrał trzy igły to piętnaście ich ukradł. (...) Dalej kupa chłopów bije się ponad wodą, jak zwyczajnie z Rusinami Mazury, a co którego zbija, to go rzucą do wody, aby się otrzeźwił i krew zatamował. (...) mówią razem: "nie masz prażniku bez wyćwiku".
Siwy szlachcic, zgarbiony, w popielatym kontuszu i białej rogatywce, sunie bokiem(...) a tuż przy nim, ale w tył o pół kroku, pleban ritus graeci* i mówi z uszanowaniem, bo za nimi pachołek garbi się pod lamami i jedwabiami, które szlachcic zakupił na ornaty do zakrystii cerkiewnej jako votum
(...) Na pniu powalonym i jednym końcem walającym się w bystrym potoku, w lisiej czapce choć lato siedzi leśniczy, a pobereżnik* stoi przy nim i trzyma pęk lisich i zajęczych skórek, które dwaj Żydzi oglądają.
(...) Dalej Cygan z niedźwiedziem, na łańcuchu trzymanym i na dwóch łapach idącym, posuwa się pomału, przygrywając piskliwym głosem na popękanej piszczałce. (...) mołodyce suną za Cyganką, bo ona przecudnie rzeczy powiada, zagadując zarówno przeszłość rumieniącą twarze mołodyc, jako i przyszłość podnoszącą ich serca jakąś słodką nadzieją.
Zygmunt Kaczkowski Mąż Szalony
Wydawnictwo literackie Kraków.
mir(ros.) - gmina lub gromada.
kania - rondo u kapelusza.
ritus graeci - obrządku greckiego.
pobereżnik ( ukr.) - strażnik leśny.