Historia tych terenów jest niezwykle ciekawa.
Właśnie przez nawałnice dziejów jakie się tedy przewinęły Bieszczady są tak atrakcyjne.
Teren ten pomimo, iż znajdował się w regionie dość spokojnym, nie posiadając żadnych strategicznych obiektów o które można by się zabijać, wstrząsany był raz po raz konfliktami o podłożu lokalnym.
Pierwsze ślady osadnictwa znaleziono w okolicach Sanoka i datuje się je na epokę brązu. W czasach świetności Rzymu zapędzali się tutaj ówcześni handlowcy przewożąc na południe Europy, wszystko z czego słynęła ówczesna kraina Polan. Znajduje się więc monety z podobiznami Cezarów Rzymu jak również inne dowody świadczące o obecności migrujących tędy kupców.
Wraz z biegiem lat tereny to pustoszały to budziły się do życia i pierwsze stałe ślady osadnictwa datować można na VI, VII wiek.
W wieku XV rozpoczął się czas kolonizowania tych terenów przez licznie najeżdżające te grupy ordyńców wołoskich. Okres ten wywarł szczególne piętno w historii tych terenów ponieważ większość wsi lokowana była na prawie wołoskim. Pierwszym jakimkolwiek prawie obowiązującym na tych terenach.
W tym czasie tereny te wraz z ziemią Sanocką i Przemyską przynależały do małego państwa - księstwa Lędzian.
Główną rolę w średniowiecznym rozwoju tych terenów odegrały rody Kmitów (zamki tego rodu możemy podziwiać między innymi w Lesku - dziś ośrodek wypoczynkowy jednej z kopalń węgla - oraz w Sobieniu) i Balów.
Bieszczady żyły własnym życiem - choć rozwijały się głównie dzięki wycinaniu drzewa oraz pasterskiej hodowli bydła i owiec.
Tereny te regularnie najeżdżane były jak nie przez Tatarów to przez bandy rabusiów z obecnych terenów Węgier. Dzięki takiemu biegowi rzeczy zamieszkiwała tu szlachta niezwykle butna lecz również bardzo oddana i waleczna.
Poważne zmiany nastąpiły wraz z pierwszym rozbiorem kiedy to Bieszczady przypadły Austrii. Dość spokojnie było do roku 1918 kiedy wraz z uzyskaniem niepodległości na terenach tych rozpoczęto organizowanie nowej państwowości i tu też powstały pierwsze konflikty pomiędzy dwoma zgodnie żyjącymi dotychczas nacjami tj. Polakami i Ukraińcami.
Tereny te w latach 1918 - 1939 były bardzo przeludnione co wraz z postępującą degradacją środowiska prowadziło do "spięć" natury etnicznej jak również do monstrualnej biedy.
We wrześniu 1939 tereny te zajęte zostały przez sprzymierzone wojska Niemiecko - Słowackie a następnie również przez wojska ZSRR.
Już w 1918 roku na terenach na wschód od Sanoka zaczęły działać niezależne bojówki Ukraińców, którzy dążyli za wszelką cenę do wyzwolenia tych terenów i utworzenia samoistnego państwa. Początkowo za zgodą Piłsudskiego bojówki te były wspierane przez nowopowstałe państwo Polskie aby "po cichu" ograniczać wpływy Moskwy na tych terenach lecz z czasem działalność ta obróciła się niejako przeciwko samej Polsce o czym rychło miał nas przekonać słynny Stefan Bandera, który stanął na czele jednostek UPA (Ukraińskiej Powstańczej Armii), które z kolei zasiały tak wielką nienawiść pomiędzy powojennych Polaków i Ukraińców.
Walki z UPA zakończone ich klęską trwały do roku prawie 1947 kiedy to rozpoczęto masowe wysiedlanie ludności Ukraińskiej. Akcję tę nazwano "Akcja Wisła".
Do dziś dnia wywołuje ona żywe polemiki, opierające się zwykle na półprawdach i stereotypach - czy wręcz przesądach zasianych przez NKWD.
W roku 1951 nastąpiło słynne "równanie granic" które polegało na oddaniu ZSRR części terenów województwa Lubelskiego w zamian za część Bieszczadów miedzy innymi z Ustrzykami Dolnymi.
Patrząc z punktu widzenia dnia dzisiejszego można stwierdzić, iż akcje te zniszczyły zupełnie unikalną kulturę tego regionu. Ludzie zamieszkujący te tereny - Bojkowie i Łemkowie - którzy nie wiele mieli wspólnego z działaniami UPA zostali wywiezieni na ziemie odzyskane czy w rejon Pomorza co doprowadziło do wyniszczenia odrębności kulturowej tego regionu oraz praktycznie do wyniszczenia ich odrębności narodowej.
"... W Łemkach żyje strach przed niewłaściwą tożsamością. Wszyscy nam mówili żeśmy "ich" . Madziarzy i Ukraińcy, Polacy i Sowieci. A my, jak usłyszymy - "jesteście nasi" - to wiemy, że albo będą brali do wojska, albo do podwód, albo do kopania rowów, albo do obozów internowania ..." (fragment zaczerpnięty z przewodnika "Bieszczady" Wydawnictwa PASCAL autorstwa Marka Motaka str. 30).
Przytoczona wypowiedź dogłębnie oddaje dramat tych ludzi.
Przyjeżdżając w Bieszczady można wyczuć pewną "nijakość" w kulturze ludzi tu zamieszkujących - przez wiele lat oczekujących na powrót rdzennych mieszkańców czy też na swój powrót w rodzinne strony.