Święta Góra Szybowników, góra złota Bezmiechowej.
W Bezmiechowej czas do konsumpcji przystąpić. Do konsumpcji tego, co Lesko wspólnie z Aeroklubem Bieszczadzkim i władzami podkarpackiego województwa przyrządziło. Do konsumpcji sukcesu. Sytuacja Bezmiechowej jest wymarzona. Jeśli wielkie zamierzenia z szybowiskiem związane się spełnią, to dobrze, to bardzo dobrze, to szybki Bezmiechowej awans. Jeśli się gdzieś rozpłynął, w gadaninie jędrność stracą, czasowych poślizgów nabiorą też nie ma powodu w apatię popadać. Tak, czy owak, wieś na swoje wyjdzie. Albo leskim i rzeszowskim planom wyruszy na spotkanie, albo sama swój temat ciągnąć będzie. Podoła. Jeśli uznać, że szybowisko jest wiodącym gminy tematem, sztandarowym hasłem, wyróżnikiem na gminnej mapie Bieszczadów, województwa, czy kraju, to jednocześnie przyjąć należy, że jego wykonawcą jest wieś Bezmiechowa, leskiej gminy pępek.
Trzeba już od dziś zacząć, na wyraźne Bezmiechową zainteresowanie odpowiedzieć. Szybowisko będzie się rozwijać, niebo nad wsią będzie się zagęszczać. To sprawa natury obiektywnej, gołym to widać okiem. Wojewódzki rozmach jest w stanie dać przedsięwzięciu skalę przemysłową, samodzielna praca gminy rozmach ledwie chałupniczy, ale dla wsi na dziś nie ma to istotnego znaczenia. W każdym z rozmiarów Bezmiechowa się mieści. Rzecz w tym, że ze szczytu Słonnego żyć ma bezpośrednio wieś u podnóża, pośrednio Lesko, potem zaś dopiero Rzeszów. A więc od dziś! Czas dostrzec szansę w mnożeniu agroturystycznych kwater, dozorowanych bezpiecznych parkingów, przechowalni sprzętu, sklepów, sklepików, bufetów stałych i obwoźnych między szczytem a doliną funkcjonujących. O drobnym miejscowym biznesie czas pomyśleć. Już czas z dyrektorem Aeroklubu pogadać, ustalić co przydać się może, na co pobyt będzie, czas z sołtysem problem usług omówić, czas swego radnego, zarząd i burmistrza o radę poprosić. Czas zabrać się za to nim ktoś z większymi pieniędzmi, z większą do interesów smykałką, ktoś z Sanoka, Krosna, czy Rzeszowa się tu zjawi. Pieniądze ze szczytu niech we wsi i w gminie zostaną. Czas z reklamą usług przez wieś świadczonych wyjść poza utarte schematy. Z takim atutem, z taka ofertą, jaką Bezmiechowa dysponuje, pora wyjść na łamy "Skrzydlatej Polski" i "Przeglądu Lotniczego", na tablice ogłoszeń aeroklubów w całym kraju trafić, na internetowe entuzjastów latania strony. Czas na strzał adresowany się zdobyć.
Może we wsi, która wiele potrafi, warto zespołowo sprawy przemyśleć i wszystko co się w niej wspólnego czyni w jakiejkolwiek formie wiodącemu tematowi podporządkować. Może nawet nie podporządkować, ale zaznaczyć, zaakcentować, wsi specyfikę, wsi wyjątkowość podkreślić. Wzorem jest szkoła. Swe oświatowe zadania spełnia, czyni to, do czego jest powołana, ale wieś ze Świętą Górą Szybowników wiąże od treści czerwonego na frontowej ścianie szyldu, przez pamiątkową tablicę na parterze, aż po izbę lotniczych tradycji na piętrze. Nim szybowcowe miasteczko na szczycie góry powstanie, może Dom Ludo- wy rolę aeroklubowego zaplecza zechce spełniać, przecie wsi ani trochę owego domy od tego nie ubędzie. Może budując stadion taką nadać mu ostateczną formę, by śmigłowiec można było przyjmować, organizować pokazy spadochronowe, prezentacje sprzętu latającego, zawody modelarskie. Może Ochotnicza Straż Pożarna, może Koło Gospodyń Wiejskich, może Kółko Rolnicze swoje nitki z Aeroklubem, z lotnictwem powiążą, może.... Jeśli każde publiczne we wsi działanie swym 5 - 10 procentowym marginesem o sprawy lotnictwa zahaczy, to z czystym sumieniem będzie można powiedzieć, że Bezmiechowa jest zapleczem Słonnego. Tak wieś dostrzegać będą entuzjaści latania czynni bierni w Bezmiechowej swe pieniądze pozostawiając.
Można to też na odwrót czytać, można przyjąć, że szybowisko jest wsi zapleczem, a szczyt Słonnego kura, co złote jajka znosi. Drób nie jest stworzony do latania, ale pożytku z jajek nie powinno się lekceważyć. Niech szczyt i dolina rzeczywistą jedność tworzą.
Nowosiółki, 05.06.2000 r. Jakub Demel
Echo Bieszczadów - Lipiec 2000