Utrwaloną przez wieki tradycją w Lesku był fakt, że wszelkie dokumenty wagi historycznej dotyczące dziejów miasta, skrzętnie były gromadzone i przechowywane w ratuszu. I tak pewnie byłoby nadal, gdyby nie wybuch II wojny światowej. Porządki zaprowadzone przez okupantów spowodowały brak zainteresowania dla nich. Zostały uznane za zbyteczny balast i po prostu wyrzucone na śmietnik. Tylko wyjątkowemu instynktowi nielicznych mieszkańców Leska, niektóre z nich udało się ocalić od zniszczenia.
W większości przypadków osoby te pozostały postaciami anonimowymi. Okres powojenny nie sprzyjał trosce o ich odnalezienie i zabezpieczenie. Zresztą trudno się temu dziwić, gdyż innych problemów społeczno-gospodarczych w mieście nie brakowało. Taki stan rzeczy w bardzo ogólnie zaprezentowanym kształcie trwał do czasu, kiedy do pracy w leskim Liceum Ogólnokształcącym skierowany został nauczyciel historii mgr Józef Budziak. Jego zainteresowaniom i pasji badawczej zawdzięczamy to, że wiele dokumentów odnalazł, a następnie wykorzystał w opublikowanej pracy "Dzieje Leska 1772-1918". Chyba nie będzie żadnej przesady w stwierdzeniu, że swoją pasją zainteresował szerokie grono uczniów liceum i mieszkańców miasta, co znalazło odzwierciedlenie w oczekiwaniu na nastypną część "Dziejów Leska"
Spore grono mieszkańców Leska w minionym czasie podejmowało próby zorganizowania Izby Pamięci. Z różnych powodów ich inicjatywy nie mogły doczekać się pozytywnego rozwiązania. Prawdopodobnie przełomowym momentem było odnalezienie w prywatnych zbiorach przywileju króla Zygmunta II Augusta o nadaniu prawa do odbywania jarmarków. Według aktualnej wiedzy jest to prawdopodobnie zachowany najstarszy dokument dotyczący historii Leska. Dwa artykuły opublikowane w poprzednim numerze "Echa Bieszczadów" spowodowały szeroki rezonans wśród miłośników historii miasta. W ich wyniku w dniu 29 sierpnia br. doszło w leskim ratuszu do spotkania, w którym udział wzięli: Jan Lewicki, Romana Budziak, Mieczysław Buziewicz, Joanna Szurlej, Aleksander Sałapata, Krzysztof Rejmański, Janusz Rabiej oraz burmistrz Robert Petka.
Wszystkie osoby w swoich wystąpieniach bardzo mocno akcentowały potrzebę zorganizowania Izby Pamięci, w której byłyby gromadzone: i eksponowane wszystkie dokumenty i pamiątki posiadające wartość historyczną. Zebrani uznali za celowe, aby wszystkie przedmioty o tym charakterze na początek trafiały do Pracowni Dokumentacji Dziejów Leska przy Bieszczadzkim Domu Kultury w Lesku. Tam zostaną zaewidencjonowanie i opisane, a następne przeznaczone do ekspozycji. Pracownia Dokumentacji Dziejów Leska będzie również przyjmowała deklaracje od osób, które zechcą przekazać eksponaty dopiero po otwarciu Izby Pamięci.
Wchodząc naprzeciw wnioskom zgłoszonym w czasie spotkania burmistrz Robert Petka zapowiedział wniesienie tych propozycji pod obrady leskiego samorządu, bowiem należy zabezpieczyć pewne środki w budżecie miasta i gminy na uruchomienie i działalność tej placówki. Jeśli podjęta inicjatywa zyska aprobatę samorządu należy oczekiwać, że uruchomienie Izby Pamięci nastąpi w I kwartale przyszłego roku, a siedzibę swą znajdzie w murach ratusza. Bardzo mocno liczymy na taki finał wieloletnich starań w tej sprawie. Natomiast do mieszkańców leskiej społeczności oraz osób wywodzących się z niej a zamieszkałych obecnie poza Leskiem, bardzo gorąco apelujemy o wsparcie tych działań którymi w konkretnym wymiarze będzie bezinteresowne przekazywanie eksponatów i udział w tworzeniu zrębów jej działalności. Mamy nadzieję na to, że Izba Pamięci będzie tym miejscem które mieszkańcom Leska a przede wszystkim odwiedzającym je turystom, ukaże historię i dzieje tego zakątka Polski, i o to pewnie w tej sprawie chodzi.
Janusz Rabiej
Echo Bieszczadów - Październik 2000