Za bramą cudze, pod Słonnem swoje / Jakub Demel


Dla sołtysa Józefa Petki Bezmiechowa to wieś i lotnisko. Z pozycji jego urzędu taka jest hierarchia spraw, tematów, problemów, którymi zajmuje się na co dzień. Dla dyrektora Aeroklubu Bieszczadzkiego Piotra Bobuli, Bezmiechowa to lotnisko i wieś u jego stóp położona. Z pozycji jego urzędu taka jest hierarchia...

Bezmiechowa w sensie lotniska, szybowiska, to kuriozum w skali kraju, osobliwość w sensie warunków lotnych, specyfiki latania, unikat w sensie udanej próby wskrzeszenia po wielu latach niebytu. Ewenement w światowej skali: stąd w 1938 roku wystartował szybowiec, którego pilot uzyskał najwyższe, światowej rangi, międzynarodowe wyróżnienie Medal Lilienthala. Medal z numerem 1. Wiele już przez lata tych medali na piersiach szybowników wszystkich kontynentów zawisło, ale ten pierwszy za rekordowy lot rozpoczęty w Bezmiechowej był nadany.

Wiemy już czym jest Bezmiechowa dla sołtysa Petki, wiemy czym dla dyrektora Bobuli, wiemy czym jest dla szybowników, działaczy i historyków lotnictwa. A czym jest Bezmiechowa dla Leska, wszak na terenie leskiej leży gminy. I tu jest problem.

Przed rokiem wszystkie robocze zespoły równolegle warianty leskiej strategii rozwoju budujące, Bezmiechową na pozycji gminnego hasła wywoławczego lokowały. Widziały wieś i lotnisko, lotnisko i wieś jako łączny temat i dla gminy wiodący. W każdej warsztatowej wersji gminnego hasła identyfikacyjnego Bezmiechowa funkcjonowała, potem zaś znikła cicho i niepostrzeżenie. Na pierwszy plan wysunęło się hasło Leska jako bramy wiodącej w Bieszczady. Tuzinkowe i niejakie, i Rzeszów, i Krosno, i Sanok się nim posługują. Lesko jest więc bramą może najbardziej konkretną, wyrazistą, ale dla przybysza dopiero którąś z rzędu. Ma Lesko niepowtarzalny bezmiechowski atut w swych rękach, w swych gminnych włościach, a skromną rolą bramy do cudzych bogactw wolało się zadowolić. Do wysokich gór Cisnej, do błękitnej wody Soliny, do Bieszczadzkiego Parku Lutowisk. Czy nie stać Leska na ambitniejszą, samodzielną, rolę?

Wiadomo, że szyldem bramy w Bieszczady, kraj cały, Europę i resztę świata skusić można i być może kopytkowe do miejskiej kasy wrzucić. Ale tak naprawdę tylko część hasła jest nośna. Tak naprawdę tylko to, co za bramą się liczy, cel podróży z reguły daleko za bramę sięga. Przyciągają Bieszczady, nie brama do nich wiodąca. Oczywiste jest, że w odniesieniu do ogółu społeczeństwa nazwa Bezmiechowa nic nie znaczy, niczego nie mówi, magnesem nie jest. Ale jest za to niezwykle nośnym hasłem dla ludzi, którzy sportowo i rekreacyjnie z podniebnych korzystają szlaków. Piloci, glajciarze, lotniarze nikły procent społeczeństwa stanowią, ale w liczbach bezwzględnych rzecz ujmując, jest to pokaźna rzesza ludzi, z których tutaj pobytów i Bezmiechowa i Lesko pożytek by mieć mogły.

Lotnisko w Bezmiechowej gości do wsi potrafi przyciągnąć, wieś w sensie atrakcyjności tak pojmowanej jest w stanie pełnić wiodącą w gminie rolę. Może już czas, by Lesko zechciało być bramą do Bezmiechowej. Do swojej Bezmiechowej, nie do cudzego Polańczyka, cudzej Wetliny i cudzych Ustrzyk Górnych.

Jakub Demel
Nowosiółki 9.05.2000

Echo Bieszczadów - Maj - Czerwiec 2000

O lotnisku szybowcowym w Bezmiechowej można przeczytać więcej w marcowym numerze "Echa Bieszczadów".

(c) Wirtualne Bieszczady 1999 - 2000