Głuszec w Bieszczadzkim Parku Narodowym
W bardzo tajemniczych i niewyjaśnionych do końca okolicznościach
Bieszczadzki Park Narodowy został "zasiedlony" przez głuszca. Skąd u licha
się tu wziął? Otóż pozostaje to zagadką. Przynajmniej dla pracowników
Parku. Po raz pierwszy wstrząsnęło środowiskiem naukowym w połowie maja
1999 roku, kiedy to grupa studentów sfilmowała amatorską kamerą video
jedną samicę głuszca w rejonie Połoniny Caryńskiej. Zdjęcia wykonano w
pobliżu szlaku, a obserwowany ptak prawie zupełnie nie bał się ludzi. Rzecz
zupełnie zaskakująca, gdyż literatura fachowa raczej milczy na temat
występowania głuszca w Bieszczadach.
Powtórnie cała sprawa odżyła wiosną bieżącego roku. Ponownie w tym
samym rejonie Bieszczadów tzn. w paśmie Połoniny Caryńskiej pojawiła się
samica głuszca. Ptak zbliżał się do ludzi i z łatwością można go było
schwytać. Na początku maja ptak ten trafił do Cezarego Ćwikowskiego -
pracownika Ośrodka Naukowo-Dydaktycznego BPN w Ustrzykach Dolnych.
Po bliższych oględzinach okazało się, że głuszec jest w bardzo dobrej
kondycji fizycznej (porusza się i fruwa bez problemu).
Po dwóch dniach
osobnik ten został wypuszczony na wolność na terenie Bieszczadzkiego
Parku Narodowego. Niestety po paru dniach ta "zabawna historia" znowu się
powtórzyła. Kolejny turysta w dobrej wierze zniósł głuszca ze szlaku.
Cóż można o tym wszystkim sądzić. Z przytoczonych powyżej obserwacji zachowania samicy głuszca można domniemać, że osobnik ten pochodzi raczej z hodowli. Poza tym jednym osobnikiem nie stwierdzono głuszców w innych częściach Bieszczadów. Kto i po co wypuścił go na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego? Na przylegających do polskich Bieszczadów obszarach Słowacji i Ukrainy nie stwierdzono występowania dziko żyjących głuszców. Może ktoś z czytających tę informację pomoże w rozwikłaniu tej frapującej mnie zagadki?
Tekst i fotografie: Grzegorz Sitko